Ekspert ds. Zdrowia publicznego, dr Gabriel Scally w rozmowie z Claire Byrne w radiu RTÉ Today powiedział, że szkoły powinny rozważyć wynajęcie namiotów, w których mogłyby się odbywać zajęcia.
„Bardzo ważna jest wentylacja, nasłonecznienie i jak najczęstsze przebywanie na zewnątrz. Zapewnienie bezpieczeństwa uczniom i personelowi jest dla nas priorytetem”.
„Powinniśmy się zastanowić, jak możemy prowadzić lekcje przy jak największej liczbie otwartych okien i jak możemy organizować jak najwięcej zajęć na świeżym powietrzu”.
Dr Scally uważa również, że nadal nie wiadomo, jakie szkody Covid-19 może wyrządzić organizmowi w dłuższej perspektywie.
Twierdzi, że część z nas, z pewnością dozna trwałych uszkodzeń płuc.
„Zaistniałe zmiany w organizmie w nadchodzących latach z pewnością powrócą i dadzą jeszcze o sobie znać”.
Dr Scally powiedział, że przesłanie rządu musi być bardzo jasne i że należy przyjrzeć się zachowaniom niektórych ludzi.
„Nie możemy sobie pozwolić na śpiewanie i tańczenie na ulicach. To nie czas na to”.
„Wirus jest w stanie bardzo szybko podwoić się i jeśli liczba przypadków będzie nadal rosnąć, potrzebne będą surowsze restrykcje”.
W internecie zawrzało od komentarzy sfrustrowanych rodziców, którzy uważają, że aktualnie większość zajęć odbywa się przy otwartych drzwiach i oknach, a nadmierne wietrzenie oraz przeciągi są przyczyną przeziębień.
Ten ekspert koronawirusa pewnie nie miał ale szkody w mózgu ma poważne.
Szkoły chce chronić narażając dzieciaki na chłód i wilgoć. Zapomniał oślepiony koronawirusem że przeciągi są powodem przeziębień i o grypę też łatwiej.
Sam niech sobie siedzi 5 godz. w zimnie. to może jego mózgownica przestanie generować głupoty.
Może jeszcze ciepłe piwo im dać na rozgrzewkę?
Ale czego mozna wymagac od irlandzkich lekarzy dla ktorych lekiem na wszystko jest paracetamol???