Jak donosi polski serwis fly4free.pl, Francja będzie dążyć do „zwiększenia opodatkowania w transporcie lotniczym” jako sposobu na ograniczenie zanieczyszczeń oraz emisji dwutlenku węgla. Francuska minister transportu Elisabeth Borne przedstawiła w zeszłym tygodniu ogólnounijny projekt, a opcje mogą obejmować podatek od paliwa lotniczego, dodatkowe opłaty za bilety etc. Podczas posiedzenia Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu w Luksemburgu 6 czerwca, Francja wezwała do „opodatkowania transportu lotniczego na skalę europejską”.
Oświadczenie ministerstwa transportu mówi: „Przewiduje się różne sposoby opodatkowania, aby wprowadzić zasadę 'zanieczyszczający płaci’ (ang. polluter as payee).”. Francuzi uważają, że należy rozważyć te możliwości tak szybko, jak to możliwe, aby określić najlepszy sposób postępowania. Ministerstwo tego kraju z zadowoleniem przyjęło również zaangażowanie europejskiego lotnictwa cywilnego w drodze do dekarbonizacji oraz rychłego wprowadzania systemu Corsia – światowego systemu neutralizacji emisji dwutlenku węgla.
W mediach społecznościowych działacze na rzecz ochrony środowiska wzywają nawet do bojkotu podróży samolotem, jako środka wywierania presji na przemysł transportu lotniczego i zmuszenia go do ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Domyślamy się, iż żaden z tych działaczy nie musi kilka razy w roku podróżować z Irlandii do Polski.
Jak to wszystko wpłynie na nas – pasażerów? Nie trudno się domyślić. Linie lotnicze zrzucą koszty przepisów w celu ochrony środowiska właśnie na nas, podwyższając ceny biletów. Szczególnie dotyczy to linii Ryanair, która w zeszłym roku została uznana za jednego z dziesięciu największych trucicieli w Unii Europejskiej. Ceny biletów w okresie wakacyjnym lub świątecznych już teraz bywają horrendalnie wysokie. Nie chcemy nawet myśleć ile mogą one kosztować po wprowadzeniu podatku. Czy będzie jeszcze zasadne używanie terminu „tanie linie lotnicze”?
Transport lotniczy według danych ONZ odpowiada za ok. 2 procent zanieczyszczenia powietrza na świecie.
