Rzadko się zdarza sytuacja (nawet w „ukochanym” Ryanair), by samolot nie mógł wystartować przez dwie godziny, ponieważ załoga nie była w stanie policzyć wszystkich pasażerów. To właśnie trafiło się osobom podróżującym z Londynu do Belfastu zeszłej niedzieli. Wylot został zaplanowany na godzinę 22:00 z lotniska Londyn-Stansted, lecz jeszcze o północy maszyna znajdowała się na płycie lotniska w stolicy Wielkiej Brytanii. Personal napotkał trudności podczas próby potwierdzenia, ilu podróżnych znajdowało się w samolocie. Według gazety Belfast Telegraph, aż trzy razy sprawdzano bilety wszystkim osobom znajdującym się na pokładzie, zanim samolot ostatecznie wystartował. W pewnym momencie załoga lotu odczytywała nazwiska z listy, a każdy pasażer zgłaszał, że jest obecny. Zupełnie tak samo, jak odczytywanie listy obecności w szkole przez nauczyciela.
Jeden z pasażerów tak opisuje sytuację:
„Wielki chaos. Personel nie był w stanie potwierdzić obecności dwóch osób, które miały znajdować się na pokładzie. Stewardessy powtarzały nam, że zgodnie z prawem nie możemy wystartować, dopóki liczba podróżnych nie będzie się zgadzać. W pewnym momencie w środku maszyny znajdowało się 10 pracowników lotniska. Wchodzili i wychodzili, próbując potwierdzać dane podróżujących. Sytuacja była bardzo napięta, ludzie poddenerwowani i sfrustrowani, dało się słyszeć okrzyki niezadowolenia. Ostatecznie wylądowaliśmy o 01:30, zamiast o 23:30.”
Ryanair w oświadczeniu przeprosił klientów za opóźnienie. Zostali oni poinformowani o możliwości ubiegania się o zwrot pieniędzy za bilet.
Ryanair to niepewne linie ,za duży bałagan odwołane loty ,opóźnienia.Ogólnie szkoda nerwów i czasu. Lepiej wybrać inne linie.