47-letni Mark Burke został przyjęty na oddział intensywnej terapii w szpitalu St Vincent’s w Dublinie po zarażeniu koronawirusem.
Po kilku dniach w jego organizmie doszło również do ostrego niedokrwienia jelit. Z powodu długo utrzymującego się upośledzenia ukrwienia, doszło do martwicy ściany jelita.Jego stan był bardzo ciężki.
Rodzina Marka została poinformowana, że zostało mu maksymalnie 24 godzin życia i pozwolono najbliższym pożegnać się z pacjentem.
Jednak, jak się później okazało stan pacjenta zaczął się poprawiać. Mark wrócił do zdrowia po czterech tygodniach w szpitalu i obecnie uważa się, że jego dokumentacja medyczna będzie wykorzystywana do celów badawczych na całym świecie.
W wywiadzie dla RTE Radio 1, Mark powiedział, że:
„Z powodu zarażenia koronawirusem, byłem tak chory i słaby, że lekarze byli pewni, że nie przetrwałbym operacji. Nie mogłem być operowany”.
„To podwójny cud, że moje jelito zaczęło pracować, i udało mi się również zwalczyć wirusa”.
„W pewnym momencie byłem na skraju niewydolności wielu narządów”.
Żona Marka, Joanne, powiedziała:
„Kiedy dzieci weszły do środka, aby się pożegnać, otworzył delikatnie oczy, gdy usłyszał ich głosy. Sytuacja jak z filmu. Był w śpiączce, było z nim naprawdę źle. Miał niewydolność wielonarządową, ale kiedy usłyszał swoje dzieci, otworzył oczy, pielęgniarki były tego świadkiem.”
A 47-year-old man who contracted coronavirus and whose family was told he only had 24 hours to live has recovered from the illness and his medical records will now be used for research to help treat the virus worldwide. https://t.co/HmSvsea9uq
— The Irish Times (@IrishTimes) April 23, 2020
Podobno nie mozna sie zegnac z chorymi.to narazanie zdrowych ludzi. Wezcie w koncu przestancie pisac te brednie…